Jakie koreańskie dramy obejrzeć? /wrzesień 2018

Annyeong! Przychodzę dzisiaj do Was z notką wypełnioną koreańskimi dramami, które oglądam aktualnie lub obejrzałam niedawno i umieściłam na liście 'ulubionych'. Wakacje dla niektórych z Was już się skończyły, ja jestem szczęściarą, której został jeszcze miesiąc, dlatego każdą wolną chwilę wykorzystuję na nadrobienie zaległych odcinków seriali, które sami zaraz poznacie, enjoy!
"My ID is Gangnam Beauty" oglądam na bieżąco (nadal jest emitowana, ale można znaleźć już 13 odcinków z angielskimi napisami) i przyznam się szczerze, że od razu ją pokochałam. Brakowało mi ostatnio dram o tematyce szkolnej (tutaj główna bohaterka zaczyna studia), w której śledzimy codzienne losy bohaterów mniej-więcej w przybliżonym wieku, przez co łatwiej jest wczuć się w główne wątki i problemy fabuły. Czytałam wiele opinii, w których hejtowano całe założenie, jakim są operacje plastyczne i przyznam, że przez pierwsze odcinki można mieć sceptyczne podejście, ale w dalszych epizodach wszystko nabiera sensu i pięknego przekazu. Podoba mi się obsada, żadna z postaci nie jest irytująca (pomijając Soo Ah, której charakter w założeniu miał taki być), podobają mi się naturalne dialogi i stworzone relacje pomiędzy bohaterami. Same plusy. Może przekona Was Cha Eun Woo w roli pierwszoplanowej, którego postać nie wymaga zbyt dużego rozmachu aktorskiego, a granie zimnego przystojniaka wychodzi mu mistrzowsko! Oficjalnie mogę napisać, że to jedna z niewielu dram, którą obejrzę do samego końca!

"Thirty but Seventeen" to już drama z bardziej wymyślną fabułą, głęboką historią pełną tajemnic i niewyjaśnionych spraw. Pierwsze o czym tak bardzo chcę tutaj wspomnieć, to fakt, że mimo, iż główna "tajemnica" nadal się nie wyjaśniła (a już dużo odcinków ujrzało światło dzienne), w ogóle nie przeszkadza to w prowadzeniu akcji i nie rujnuje relacji między bohaterami, wręcz przeciwnie, po pewnym czasie już nawet nie czujemy potrzeby zobaczenia jak ten wątek się rozwiązuje, nie potrzebujemy tego, ponieważ nachodzą na to nowe wydarzenia, które kierują akcją. To mi się podoba, nie martwię się o to, co się stanie, ani nie irytuję się nierozwiązanymi sytuacjami z przeszłości, ponieważ jest to po prostu zbędne (a jednocześnie interesujące, gdy czasami fabuła nam o tych wydarzeniach przypomina!). Myślę, że fani koreańskich dram dokładnie wiedzą, co mam na myśli. Poza tym, lubię naturalną atmosferę panującą pomiędzy bohaterami, brak niezręcznych momentów, reakcji, które same w sobie są awkward w oglądaniu (mimo, że główna bohaterka,poprzez problem, którego Wam tutaj nie zdradzę, ma parę braków w relacjach społecznych, jest to jak najbardziej zrozumiałe i naturalne, dlatego nie irytuje). WIELKI PLUS, koniecznie musicie obejrzeć również i tę pozycję. CHOCIAŻ UWAGA, ostrzegam przed mocnym second lead syndrome!

"I'm not a robot" to również świeżynka, ale już w całości dla nas dostępna. Skończyłam ją już jakiś czas temu, ale nadal, patrząc na zdjęcia i filmiki, na mojej twarzy pojawia się uśmiech, bo to właśnie on towarzyszył mi przez cały czas trwania tej dramy. Największy plus to obsada, niesamowicie trafna, za równo pod względem charakterystyki każdego bohatera, jak i świetnej współpracy aktorów- każdą scenę ogląda się przyjemnie, w ogóle nie odczuwając, że to tak naprawdę tylko gra, niesamowicie rzadkie zjawisko w koreańskim serialu. Do tego świetne poczucie humoru, ciekawa postać głównej bohaterki (precz z niewinnymi i niegramotnymi rolami kobiet pierwszoplanowych) oraz ciepły uśmiech Seung Ho, który mamy ochotę odtwarzać w kółko i w kółko.

"Ms. Hammurabi" najbardziej różni się na tle pozostałych dram, które Wam pokazałam. Nie jest tak słodka i cukierkowa, a skupia się bardziej na problemach koreańskiego sądownictwa. Zamiast kolorowego romansu (chociaż dla miłośników serialowych związków coś się znajdzie) mamy serię pełną różnych historii, nierozwiązanych spraw i problemów, z którymi walczą główni bohaterzy. Przyjemna, a jednocześnie refleksyjna pozycja, którą polecam zdecydowanie każdemu. I mimo, że L nadal pozostaje w roli nieco schłodzonego bohatera, to jakoś coraz bardziej dostrzegam jego zdolności aktorskie, staram się przynajmniej!

Drama, której nie muszę nikomu przedstawiać, czyli "What's wrong with Secretary Kim" ukazująca przede wszystkim świetną przemianę bohaterów, ewaluację ich charakterów i zachowań na przestrzeni szesnastu świetnie dopracowanych odcinków. Również pełna trafnego poczucia humoru, dobrej gry aktorskiej, ciekawych drugoplanowych postaci, wciągającej fabuły i oszałamiająco pięknego (tak, pięknego) Park Seo Joona. Nie mogło zabraknąć jej w tym zestawieniu.
Tak właśnie kończę zestawienie na dzisiaj, mam nadzieję, że chociaż któraś z tych propozycji przypadnie Wam do gustu. Oglądaliście już którąś z tych dram? Jakie są Wasze opinie? Może polecicie mi jakieś nowe, emitowane dramy, o których tutaj nie wspomniałam?


3 komentarze:

  1. Nie oglądałam nigdy koreańskich dram, więc chyba czas to zmienić ;) Ostatnia najbardziej mnie zaciekawiła.
    Pozdrawiam.
    www.tipsforyoungers.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie to nigdy nie oglądałam koreańskich seriali, ale może spróbuje. Druga drama i I'm not a robot zainteresowały mnie :)

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń